Otrzęsiny- potocznie kocenie, to obrzęd występujący w większości gatunku Liceus Ogólnicus. Polega na malowaniu znaków plemiennych (wąsiki i kocie uszka) i wykonywaniu skomplikowanych obrządków (przedstawianie plemiennych pieśni oraz ofiary do boga bitej śmietany Cukrusa Bielusa Miksusa). Młode osobniki tego gatunku, który pomimo wielokrotnych reform edukacji wciąż stanowi dla zespołu badawczego Członków Krucjaty Edukacyjnej wielką zagadkę, zostają zaakceptowane przez dojrzałe osobniki gatunku, charakterystycznie oznaczone i przetestowane w najróżniejszych konkurencjach, mających na celu ochrzczenie, oznaczenie i uczynienie stałego uszczerbku na ich młodej i niewinnej psychice. Wcielanie do społeczności tak zwanych „L I C E A L I S T Ó W” to wyjątkowo brutalny proces i niewielu udaje się wyjść z niego cało.
Wspominany gatunek udało się ostatnio zaobserwować podczas przebiegu tego niezwykłego i widowiskowego obrzędu. Jako pierwsze plemię zaprezentował się Biochemicus Photosintesis. Protoplastą hymnu jest piosenka Krzysztofa Krawczyka „Chciałem być”.
Głowni szamani przerwali przyśpiewki. Nadszedł bowiem czas na oddanie czci bóstwu bitej śmietany. Duchowi przewodnicy każdego z pięciu, młodych plemion wystąpili wraz z jedną z ofiar, wyłonioną przez siły nadprzyrodzone. Stanęli naprzeciwko siebie, a przewodnicy musieli zaufać swojemu wewnętrznemu ja, które na ten czas uczyniło ich ślepcami. Tylko oni, ciemność i… bita śmietana. Drżącymi rękoma ujęli naczynia pełne białej, wysokokalorycznej substancji oraz metalowe narzędzia służące do wprowadzania owej ambrozji do otworu gębowego wybrańca. Nie wiedzieli, czy podołają temu zadaniu. Na szczęście wszyscy przebrnęli przez białe bagno słodkiej rozkoszy, chwytając się rozpaczliwie ostatnich okruchów życia oraz czując wzrost poziomu insuliny w organizmie. Bóg Cukrus Bielus Miksus został zaspokojony na kolejny rok.
W ramach dziękczynienia za jego dobroć i łaskawość śpiew podniosła, wybrana przez Radę Starszych pod przewodnictwem wodza Dziesiątkusa Liceusa Ogólnikusa, klasa, która siała postrach we wszystkich narodach napojów: potocznie PePsi zwani byli na cześć mitycznego stwora Pedagigusa Psychusa, a ich melodia została ongiś nazwana na cześć księżniczki Vaiany.
Po wysłuchaniu plemiennego hymnu przyszedł czas na najgorsze wyzwanie, które wymagało użycia bardzo rzadkiego i ekskluzywnego narządu- MÓZGU. Przewodnicy oraz członkowie plemion musieli wykazać się wiedzą o sobie nawzajem. Pytania były przeróżne i przyprawiały o ciarki na plecach. Ale i tym razem wszyscy egzaminowani wyszli z tego obronną ręką… ewentualnie bez palca lub dwóch.
Zagrzmiały bębny i dmuchnięto w piszczałki, a oto na środek wystąpili spadkobiercy zdolności Krzysztofa Kolumba. Ludzie obeznani w szerokości zarówno geograficznej jak i matematycznej… Nie była dla nich trudnością ani mapa, ani tabliczka mnożenia. Nazywano ich Economicus, co oznacza Matematyczni geografowie. Na swą pieśń wybrali słynny, wśród nimf, duchów oraz pracowników OBI, hymn krzaków owocowych „Jesteśmy jagódki”, którego oryginalny tekst siał zwątpienie i strach w sercach najmężniejszych wojowników.
Rozpostarto płótna i z szeregów wystąpili malarze. Aby pakt przynależności do plemienia był kompletny, musieli oni krwią dzikiego zwierza Mazakusa Tablicusa namazać portrety swych duchowych przewodników. Konkurencja była zażarta, każdy bowiem chciał, aby jego dzieło było na zawsze wychwalone przez współplemieńców i Radę Starszych. Każdy spisał się znakomicie, ale najpiękniejsze malowidło uczyniła klasa 1e. Biochemicus Photosintesis wiedzieli, że tego roku los im sprzyja…
Jako kolejni zaprezentowali się ci, którzy zawsze byli wyklęci. Zrzuceni na margines i wyśmiani. Ci, których jedynym przeznaczeniem jest siedzenie przy palenisku i obracane pieczeni nad ogniem. Wojownicy dawnych czasów, protoplaści kultury wielkiego formatu. Wiecznie niedocenieni, a jednak wielcy! Filologicus Prawicus, potocznie Humanicusy, to słowa, które niegdyś wypowiadano drżącym głosem, a teraz wyrzucane są na hańbę i pośmiewisko plemienia.
Następnym wyzwaniem, jakie stanęło na drodze młodych licealistów i ich przewodników duchowych, było zawiązanie ostatecznego węzła między nimi. Granatowy krawat w białe napisy od wieków symbolizuje przyjaźń i wspólnotę między członkami plemion i różnych grup społecznych. Najlepsze więzi, jak się na koniec okazało, stworzyło plemię PePsi.
Ostatnimi, których dosiągł zaszczyt wzniesienia pochwalnej pieśni, byli astronomiczni wojownicy pierwiastków, Matematicus Fizicus. Od stuleci między nimi, a Humanicusami wybuchały spory o rządzenie światem i poglądy. Jako swój szczęśliwy talizman wybrali różowego dinozaura, który miał przynieść im szczęśliwą passę.
Ostatecznym wyzwaniem plemion było odkrycie swoich przewodników w starych manuskryptach i malowidłach, które były oznaczone specjalnymi oznaczeniami, aby łatwiej porozumieć się z szamanami. W tym zadaniu wszyscy spisali się wyśmienicie.
Na koniec Rada Starszych wybrała najlepsze plemię Dziesiątkusa Liceusa Ogólnikusa. Wszystkim serca podeszły serca do gardeł, a po ogłoszeniu ostatecznych postanowień przez wodza wszyscy byli zaskoczeni. Wśród tłumów słychać było płacz, zgrzytanie zębów i śmiech. Otóż Filologicus Prawicus pod przewodnictwem duchowym Pani Grażyny Krasoń okazał się być wygranym w tym starciu wielkich mocarstw. Na szczęście wszyscy młodzi osobnicy zostali przyjęci przez społeczeństwo i obyło się bez start w ludziach.